-Andy
mnie męczy telefonami, rodzice non stop namawiają mnie, żebym pojechała z nimi
do dziadków i jeszcze zawaliłam kolejną kartkówkę z biologii. – Alex jęczała
nad uchem przyjaciółki od początku przerwy obiadowej. Kira udawała, że jej
słucha, jednak wszystko, co powiedziała dziewczyna wleciało jej jednym uchem, a
wyleciało drugim. Stała w kolejce oglądając z nagłym zainteresowaniem płytki
podłogowe. Brunetka kontynuowała swój monolog, gdy Kira kupowała butelkę wody.
-Hej,
czy ty mnie w ogóle słuchasz? – wyrwało ją z zamyślenia trącanie Alex
-Tak,
tak, oczywiście – zapewniła. Dostrzegła, że uwaga Alex skupiła się teraz na
kimś innym, wiec wzięła swój zakup i ruszyła do stolika chłopaków. Ostatnimi
czasy przyzwyczaiła się do siedzenia z nimi na tyle, że nawet nie dostrzegła,
ze miejsce jest puste. Usiadła sama i bawiła się nakrętką butelki. Po chwili
usłyszała odsuwanie krzesła. Podniosła głowę i ujrzała Michaela. Rozejrzała się
po stołówce w poszukiwaniu Jake’a, jednak nigdzie nie ujrzała jego sylwetki.
-Hej
– rzucił chłopak siadając na swoim miejscu. Odchylił się na krześle i założył
ręce za głowę.
-Cześć
– powiedziała. Zakręciła butelkę i odstawiła ją na stół. Przez chwilę
przypatrywała się swoim dłoniom, jednak podniosła wzrok, gdy poczuła na sobie
świdrujące spojrzenie Michaela. Blondyn przypatrywał jej się z zaciekawieniem
malującym się na twarzy.
-Co
jest? – spytała marszcząc brwi.
-Nic
– odparł wzruszając ramionami. Kira westchnęła. Zachowanie chłopaka zaczynało
ją męczyć. Nigdy nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Jednego dnia
był miły, następnego przestawał się do niej odzywać, a jeszcze innego kłócił
się z nią o najmniejszy szczegół. Często miała ochotę nawrzeszczeć na niego i
dać upust swojej irytacji.
-Gdzie
jest Jake? – spytała, postanawiając zachować swoje przemyślenia dla siebie.
Wszystko wskazywało na to, że dzisiaj jest dzień uprzejmości.
-A
co, ja Ci nie wystarczam? – Uśmiechnął się szelmowsko i oparł łokcie na stole,
pochylając się bliżej dziewczyny. Kira oparła się, próbując stworzyć między
nimi większy dystans. Wyciągnęła rękawy sweterka i zaczęła ugniatać je w
dłoniach. Bliskość chłopaka działała na nią w niepokojący sposób. Przyglądała
mu się, zastanawiając się co jest w nim takiego, że chce go bardziej poznać.
Obserwowała go z zaciekawieniem.
-Ruda,
kolejny raz przyłapuję Cię na podziwianiu mnie. Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że
na mnie lecisz – stwierdził pochylając się jeszcze bardziej. Świdrował ją
wzrokiem tak natarczywie, że dziewczyna nie była w stanie wydusić głosu, mimo
steku ripost przychodzących jej na język.
-Emm,
Kira? – nieznajomy głos spowodował, że zdołała odwrócić wzrok od spojrzenia
Michaela. Blondyn wrócił do poprzedniej pozycji, z takim samym uśmiechem na
ustach. – Masz może te zadania z matematyki, które trzeba było zrobić na
dzisiaj? – spytał chłopak. Kira go kojarzyła, jednak był on bardzo nieśmiały i chodził
z nią tylko na jedną lekcję. Mimo to, dziewczyna dziękowała mu w duchu za to,
że przerwał krępującą ciszę panującą między nią, a Michaelem.
-Tak,
ja…
-Sam
sobie zrób. Po co chodzisz do szkoły, skoro nie zamierzasz się uczyć? – warknął
blondyn. W oczach chłopaka malowało się zdziwienie i coś na rodzaj strachu.
Wycofał się, nim dziewczyna zdążyła dać mu swoje notatki.
-A
Ciebie co znów ugryzło? – spytała z wściekłością – Najpierw jesteś milutki, a
teraz wyżywasz się na słabszym.
-Mógł
sam sobie odrobić, a nie Ciebie wykorzystywać
-To
nie jest twój interes – fuknęła. Złapała swoją torbę i szybkim krokiem wyszła
ze stołówki.
***
-Jestem
padnięta – jęknęła dziewczyna opadając na kanapę. Weszła do przyjaciela, by
zapytać dlaczego nie był w szkole i przekazać mu kolejną porcję zadań z
matematyki. Przyglądała się jak chłopak robi herbatę, a obok niego kręci się
zagubiony Ian. Nina trafiła na jakiś czas do szpitala, ponieważ musiała mieć
zrobionych kilka badań i chłopiec nie mógł odnaleźć się bez siostry. Nigdy
wcześniej nie rozstawał się z bliźniaczką na tak długo.
Jacob
postawił kubek z parującym napojem na ławie, a Ian wdrapał się na kanapę i
włożył palce do ust.
-Hej,
Mały, co ja Ci o tym mówiłem? – spytał retorycznie Jake, wyciągając bratu rączkę
z ust. Chłopiec spojrzała na brata spod byka i wdrapał się na kolana Kiry.
Zarzucił jej ręce na szyję, łaknąc bliskości. Rudowłosa objęła go mocniej i
ułożyła wygodnie.
-Działo
się coś ciekawego? – zapytał. Złapał pilota i przyciszył grający telewizor.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Rozglądała się po pomieszczeniu, szukając
czegoś, na czym mogłaby zatrzymać wzrok.
-Eh,
co znowu mój kochany kuzyn zrobił? – Jacob zauważył, że przyjaciółka unika jego
spojrzenia i od razu domyślił się o co chodzi. Znał ją nadzwyczaj dobrze, jak
na tak krótki okres trwania ich przyjaźni. Czekał na odpowiedź, jednak spotkał
się z kolejnym wzruszeniem ramion. Dostrzegł na twarzy dziewczyny lekkie
rumieńce. Zmarszczył brwi w zamyśleniu. Szybko doszedł do wniosku, ze musiało
chodzić o coś więcej niż zwykłą kłótnię. Wstał z fotela i usiadł obok Kiry. Na
jej rękach przysypiał Ian, a dziewczyna gładziła go po włoskach.
-Tylko
mi nie mów, że cię przeciągnął na swoją stronę.
Dziewczyna
podniosła gwałtownie głowę.
-Co
masz na myśli? – zdziwiła się.
-No,
nie wiem. Namówił Cię na randkę, rozkochał w sobie, czy coś w tym stylu.
-Zwariowałeś?
– oburzyła się. Wprawdzie Michael ciekawił ją i ostatnimi czasy nie był wobec
niej złośliwy. Można było powiedzieć, że był wręcz miły. Stanął w jej obronie,
mimo że o to nie prosiła, a nawet nie oczekiwała. Jednak nigdy w życiu
dziewczynie nie przyszłoby do głowy by się z nim umówić, a tym bardziej dać się rozkochać.
-Nie
wiem. Mike potrafi być miły i czarujący, gdy tego chce. Z tego, co się
orientuję już się do Ciebie przekonał, więc teraz będzie próbował przekonać
Ciebie do siebie – wytłumaczył.
-Nie
tak łatwo ulegam wpływom.
-Nie
chodzi o to – stwierdził, kręcąc przy tym głową. – Nie mówię, że zaraz zamierza
Cię przelecieć. Wie, że nie pozwolę mu na to, by Cię w jakikolwiek sposób
skrzywdził, jednak myślę, że właśnie ze względu na mnie będzie starał się
polepszyć wasze stosunki. Wbrew pozorom nie jest taki, na jakiego się kreuje.
-Zdążyłam
zauważyć – przyznała. – To jednak nie zmienia faktu, że nie wywarł na mnie zbyt
dobrego pierwszego wrażenia. Nie chcę się z nim kłócić, nigdy nie chciałam, ale
on też musi starać się być w porządku wobec mnie.
Ich
rozmowę przerwał trzask zamykanych drzwi. Ian zerwał się na równe nogi i
pobiegł zobaczyć kto przyszedł. Jakież było jego rozczarowanie, gdy okazało
się, że to tata, a nie Nina. Mimo wszystko rzucił mu się na szyję i nie
zamierzał puścić.
Mężczyzna
wszedł do salonu z synem na jednej ręce i siatkami pełnym zakupów w drugiej.
Jacob był odzwierciedleniem ojca. Był takiej samej postury, karnację i typ
urody także odziedziczył w najmniejszym calu. Ich sposób chodzenia niczym się
nie różnił, więc z rozpoznaniem na ulicy, który jest który można mieć problem.
Jedynym sposobem na odróżnienie ich od siebie był zwrócenie uwagi na strój. Starszego Browna najczęściej można było spotkać w garniturze biegnącego z jednego spotkania
na drugie.
To
ojciec zaszczepił w Jacobie miłość do wspinaczki. Od małego zabierał go na
ściankę wspinaczkową i różnego rodzaju wyjazdy. Szybko się okazało, że Jake nie
tylko lubi to robić, ale i ma do tego talent. Dzięki pasji byli oni ze sobą
bliżej niż przeciętny rodzic ze swoim nastoletnim dzieckiem. Kira zawsze
zazdrościła tego swoim koleżankom. Nigdy nie mogła podzielić się z tatą swoimi
przeżyciami. Gdy była mała ciągle pragnęła być córeczką tatusia, jednak to
szybko się zmieniło. Mama zawsze robiła wszystko, by nie brakowało jej ojca,
ale nie była w stanie się rozdwoić i być obojgiem rodziców dla swoich dzieci.
Pan
Brown wiedział o sytuacji w rodzinie dziewczyny i od początku traktował ją jak
własną córkę. Nawet gdy jej nie znał, starał się pomagać w problemach, chciał
by mogła na nim polegać. Kira starała się odwdzięczać tym samym. Pomagała, gdy
tylko zaszła taka potrzeba.
-Hej,
dzieciaki! Głodni? Robię pizzę na obiad – powiedział jednocześnie starając się
postawić sprzeciwiającego się Iana na ziemi.
- Jake, widziałem się z Mikiem i zaprosiłem go do nas.
-W
zasadzie, to ja już muszę się zbierać. - Rudowłosa zerwała się na równe nogi.
Wiedziała, że ojciec Jacoba, tak samo jak i on, będzie próbował za wszelką ceną
ją zatrzymać. Na szczęście Kiry, młodszy syn pana Browna uczepił się jego nogi
i ani myślał puścić.
-Kira,
zostań chociaż na obiad. Założę się, że co chwilę jesz jakieś niezdrowe
jedzenie. Porządny posiłek Ci się przyda.
-Bo
pizza to jest taka zdrowa – Rudowłosa wybuchnęła śmiechem. Nie zamierzała
pokazać tego, że pragnie uniknąć spotkania z Michaelem.
-Własnej
roboty, więc na pewno zdrowsza.
-Nie.
Naprawdę jestem wdzięczna za zaproszenie, jednak mamy sporo zadań na jutro do
zrobienia.
-Niech
będzie, że Ci wierzę, jednak nie myśl, że odpuszczam. Co to, to nie – zastrzegł
od razu pan Brown. - Jutro widzę Cię u nas. Katie z malutką wrócą, więc nie
chcę słyszeć sprzeciwów.
Kira
zgodziła się kiwnięciem głowy. Wychodząc minęła się, ze zdziwionym Michaelem i
odetchnęła z ulgą, że nie musiała kolejny raz stawiać czoła ich spotkaniu.
Miała po dziurki w nosie sporów z nim.
-Jutro!
- usłyszała za sobą głos, tym razem, Jacoba i zaśmiała się cicho.
***
Brak mi czasu. Piszę, cały czas piszę, jednak robię to tylko w szkole na nudniejszych lekcjach. Gdy wracam do domu nie mam ochoty się ruszać, nie mówiąc już o chęciach przepisywania opowiadania na komputer. Mam napisane dwa rozdziały naprzód, jednak są one napisane odręcznie na pojedynczych kartkach. Mimo wolnego weekendu nie wiem, czy uda mi się je wstawić, ponieważ mam przyjeżdża i chcę spędzić z nią trochę czasu. Tym czasem, bądźcie cierpliwi, bo u mnie zaczyna się robić dosyć ciekawie ;).
Hej, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Piszesz je łatwym językiem, dzięki czemu szybko się je czyta, no i pozostawia w ciągłym napięciu co dalej. No, właśnie co dalej? Jaką straszną prawdę, skrywa Michael, że boi się reakcji Kiry? Tak wyczytałam z prologu, no ale tak, jeszcze chyba za wcześnie na te wnioski. Zapędziłam się. Nie mniej jednak, chłopak jest bardzo tajemniczy. Jego zmienne nastroje, wynikają chyba właśnie ze skrywanego sekretu...
OdpowiedzUsuńNo i sama dziewczyna, najwyraźniej nie jest mu obojętna. Tak po rycersku stanął w jej obronie. Ciekawi mnie tylko, kiedy się zdecyduje się na trzymanie jednego frontu. Być z nią, czy nie?
Czekam na następny odcinek ;) I piszesz naprawdę dobrze, więc trzymaj tak dalej :]
Dawno nie dostałam tak motywującego komentarza, za co dziękuję ;). Michael rzeczywiście skrywa wiele tajemnic, jednak niektóre z nich ujawni w najbliższych rozdziałach.
UsuńCo do pisania... Ostatnio mam wrażenie, że się odrobinę zapuściłam i jakoś gorzej mi to wychodzi. No ale, nie mnie to oceniać.
w końcu nadrobiłam zaległości ! nie mogę się doczekać jakiejś super akcji Michael - Kira :D
OdpowiedzUsuńale jak na raze musi mi wystarczyć to,że Kira podziwia Michaela a Michael jest raz miły a raz zbyt pewny siebie w stosunku do Kiry :D
czekam na następny :)
Sama mam wiele zaległości na odwiedzanych blogach, więc rozumiem co czujesz ;). Ostatnio wchodzę jedynie tutaj, żeby dodać kolejny rozdział, chociaż to i tak ostatnio jest mniej regularne. Akcja Michael-Kira? Myślę, że rozdział 14 (może to i dziwne, ale tak, jest już napisany w wersji roboczej ;d) może Cię zadowolić.
UsuńCieszę się bardzo i czekam ! :)
OdpowiedzUsuń