niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 9


-Uwielbiam twoją kuchnię, Tim – mruknęła dziewczyna, kładąc ręce na brzuchu. – Powinniśmy jadać razem częściej. Oczywiście z tobą w roli kucharza. – Chłopak roześmiał się na słowa siostry i odchylił delikatnie na krześle.
-Ciągle nie masz czasu. Nawet teraz przetrzymywałem Cię tu bez twojej wiedzy.
-Huh? Jak to? – zdziwiła się.
-Był tutaj Jacob. Chciał się z Tobą widzieć, ale mu na to nie pozwoliłem. Prosił, żebyś przyszła do niego, gdy znajdziesz chwilę.
-Mogłeś mi powiedzieć! – zaperzyła się.
-Jasne, żebyś mnie wystawiła? Musiałbym wtedy jeść obiad sam. Nawet teraz, aż Cię rwie, żeby mnie zostawić.
Dziewczyna rzeczywiście planowała czym prędzej iść do przyjaciela, jednak słowa chłopaka zatrzymały ją. Nagle zdała sobie sprawę, że ostatnio za bardzo zaniedbała kontakty z bratem.
-No idź już, przecież sobie żartowałem – roześmiał się chłopak widząc malujące się na twarzy dziewczyny emocje. Rudowłosa wytknęła mu język, jednak nie wstała z miejsca. – No, już mi, wynocha! – ponaglił ją brat. Westchnęła cicho i wywróciła oczami. Odłożyła swój talerz do zlewu i wychodząc cmoknęła brata w policzek.
W domu przyjaciela powitał ją wesoły śmiech dzieci.
-Ian, mówiłam Ci, żebyś nie kręcił się pod nogami – pouczyła małego chłopca kobieta wychylająca się z kuchni. Uśmiechnęła się na widok Kiry. Rudowłosa porozmawiała chwilę z sąsiadką. Matka przyjaciela traktowała ją poniekąd jak własną córkę. Odkąd dziewczyna się wprowadziła spędzała z Jacobem dużo czasu,  dzięki czemu oboje czuli się w swoim i swoich bliskich towarzystwie swobodnie, a w domu drugiego, jak we własnym. Młodsze rodzeństwo Jake’a także przywiązało się do Kiry i często upominało o jej towarzystwo i uwagę. Kira wzięła na ręce marudzącego chłopca i razem z nim poszła do pokoju przyjaciela. Przed nią biegła Nina, prawie potykając się o własne stopy. Wpadła do pokoju starszego brata jak burza, popychając drzwi tak mocno, że odbiły się o ścianę i narobiły sporo hałasu. Od razu padł na nią wzrok znajdujących się w pomieszczeniu chłopaków.
-O, to znów… - mruknął Michael, lecz pięść Jacoba, uderzająca go w ramię, skutecznie zamknęła mu usta.
-Cześć, Kira – przywitał ją szatyn wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu. Kiwnęła mu głową na powitanie i usiadła na pufie. Nina wdrapała się na kolana Michaela i pomachała swojemu bliźniakowi znajdującemu się u Kiry. Rudowłosa była mocno zdziwiona widząc dziewczynkę, tak bardzo lgnącą do blondyna. Zawsze wydawało jej się, że odpycha ludzi od siebie, czy to dzieci, czy rówieśników, jednak mała Nina była w niego zapatrzona i zachwycona możliwością siedzenia mu na kolanach. Mimo że dzieci były bliźniętami dwujajowymi, to jedyną różnicą w ich wyglądzie był kolor oczu. Oboje mieli czarne włoski układające się w drobne loczki i identyczne rysy twarzy, jedna Ian miał oczy koloru błękitnego, a Nina czekoladowego.
-Chciałeś ze mną rozmawiać z jakiegoś konkretnego powodu? – zapytała przeczesując palcami, dosyć długie już, włosy chłopca.
-W zasadzie to tak. W weekend wyganiam rodziców z domu i robię małą imprezę. Może miałabyś ochotę wpaść?
-O ile, nie… - Mike chciał rzucić jakąś kąśliwą uwagę, jednak morderczy wzrok kuzyna, kolejny raz go powstrzymał.
-Jasne, z wielką chęcią – odparła ochoczo. Jacob zaśmiał się cicho. Od początku wiedział, że przyjaciółka mu nie odmówi.
-W takim razie widzę Cię u siebie w piątek o 19.
Kira kiwnęła głową. Obserwowała młodsze rodzeństwo Jacoba. Dzieci kojarzyły jej się z niewinnością. Zazdrościła im tego, że nie musiały się niczym przejmować i żyły teraźniejszością. Ona zbyt szybko musiała dojrzeć i samemu zacząć podejmować decyzję.
Bliźniaki zsunęły się na podłogę i zaczęły zabawę klockami. Co chwilę zaczepiały kogoś, aby zobaczył i pochwalił ich pracę, za co odwdzięczały najwspanialszymi uśmiechami na jakie było ich stać.
Ciszę między nastolatkami, ku zdziwieniu pozostałych, przerwał Michael.
-I pomyśleć, Jake, że gdy dowiedziałeś się o ciąży mamy, to zagroziłeś przeprowadzką. Był z Ciebie rozpieszczony bachor.
-Serio? – wyrwało się Kirze, nim ugryzła się w język. Mike spojrzał na nią, zdezorientowany nagłą zmianą nastawienia.
-Tak – odparł. –Jacob od razu do mnie zadzwonił i poprosił, żebym zrobił mu miejsce u siebie, bo on, jak twierdził, nie zamierza mieszkać z rozwrzeszczanymi dzieciakami.
Kira zaśmiała się cicho. Poznała Jake’a niecałe pół roku temu i od tego czasu nigdy nie zauważyła by traktował maluchy z wrogością, czy chociażby obojętnością. Zawsze je rozpieszczał i ustępował nie ważne, czego sobie zażyczyły, za co często był karcony przez rodziców.
-To prawda – przyznał szatyn. – Przez pierwsze pół roku po ich narodzinach nie brałem nawet najmniejszego udziału w ich życiu. Starałem się nawet na nich nie patrzeć. Dopiero później przyzwyczaiłem się do myśli, że już nie jestem jedynakiem, a nawet zacząłem się z tego powodu cieszyć. Z resztą, szybko zorientowałem się, że warto. Każde złe chwile są nagradzane. A teraz nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nie być.
-Zrobiłoby się pusto i nudno – dodał Michael.
-Właśnie.
Rudowłosa zastanowiła się nad słowami blondyna. Korciło ją by dowiedzieć się czegoś więcej o jego życiu. Chciała go poznać. Nie sądziła, by był zapatrzonym w siebie dupkiem, na jakiego się kreował. Widać było, że po prostu stara się trzymać ludzi z dala. Był raczej typem samotnika i najwyraźniej nie życzył sobie, by ktoś wchodził brudnymi buciorami w jego życie. Ale Kira była ciekawską osobą, a zachowanie chłopaka tylko podsycało jej chęć poznania go bliżej. Wiedziała, że to nie będzie zbyt łatwe, jednak postanowiła dowiedzieć się jaki Michael naprawdę jest.
***
Znów z opóźnieniem. I bez korekty. Za wszelkie błędy przepraszam.  

1 komentarz:

  1. pozostaje mi czekać czego dowie się Kira o Michaelu ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń