Rudowłosa zrzuciła
torbę z ramienia i rozejrzała się po dużej sali. W pomieszczeniu znajdowało się
zdecydowanie więcej ludzi niż zazwyczaj, przez co panował tam niemiłosierny
gwar. Dziewczyna dostrzegła w tłumie znajomą sylwetkę i blond czuprynę. Michael
patrzył na nią pogardliwie, a na jego ustach błąkał się złośliwy uśmiech. Od
tygodnia traktował ją jak największego wroga - nie, traktował ją gorzej, co
powoli doprowadzało zazwyczaj spokojną Kirę do irytacji. Westchnęła cicho i
powędrowała dalej wzrokiem. Zauważyła grupkę jej znajomych, więc ruszyła w ich
stronę szybkim krokiem. Wyminęła blondyna, kiedy zatrzymał ją jego pogardliwy
głos.
-Hej, Ruda!
-Czego chcesz, Gibbs?
– zapytała odwracając się na pięcie.
-Może nie tak ostro? Ja tu jestem miły, a ty się do
mnie po nazwisku zwracasz. Chociaż słyszałem, że ty właśnie tak lubisz. – Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Nie miała ochoty
na jego gierki, które z każdą chwilą coraz bardziej działały jej na nerwy.
-Może już skończ ze
swoimi komentarzami. Robisz się nudny – powiedziała spokojnie i zostawiając go,
podeszła do znajomych. Przywitała się ze wszystkimi i włączyła w rozmowę. Kilka
minut później do grupki podeszła ciężarna blondynka. Oparła dłonie o plecy i
odetchnęła ciężko. Kira objęła koleżankę na powitanie i delikatnie pogłaskała
ją po brzuchu.
Osiemnastoletnia Kelly była w 8 miesiącu ciąży.
To ona prowadziła grupę maluchów, którą teraz przejęła Kira. Kelly mimo
wczesnej ciąży wydawała się być szczęśliwa. Mama, która sama ją wychowywała,
udzielała jej ogromnego wsparcia. Niedawno zamieszkała ze swoim chłopakiem, a
zarazem ojcem dziecka i powoli wykańczają pokój malucha. Dziewczyna była dobry
przykładem na to, że nieplanowana młodociana ciąża nie zawsze była niechciana i
źle się kończyła.
Kelly po krótkiej rozmowie z rudowłosą
oznajmiła, że musi iść. Zaprosiła dziewczynę do siebie na kawę, po czym ruszyła
w stronę, czekającego na nią przy drzwiach, chłopaka. Kira spostrzegła, że
większość jej znajomych rozpoczęło trening. Kilkoro jeszcze się rozgrzewało,
inni zaczęli się wspinać. Podeszła do swojej torby, którą zostawiła przy
recepcji i schyliła się by wyjąć potrzebne rzeczy.
-Przygotowujesz się do roli, która Cię niedługo
czeka? – usłyszała cichy głos za sobą. Podniosła się momentalnie, a jej oczom
ukazał się Michael. Jęknęła w duchu.
-O co Ci tym razem chodzi? – zapytała
przerzucając sobie przez ramię sportowy strój.
-No wiesz, prędzej czy później to się zdarzy.
Jedna wpadka i bum. Lądujesz z brzuchem na 9 miesięcy. – Blondyn oparł się o
ścianę i wbił cyniczny wzrok w Kirę.
-To, co robię ze swoim życiem nie jest twoją
sprawą, więc łaskawie odpierdol się ode
mnie – wycedziła przez zęby. Każdy gest chłopaka sprawiał, że w niej
wrzało. I wyglądało na to, że jemu sprawiało to niebywałą frajdę.
-Wydawałaś się być taką łagodną i opanowaną
osóbką, a tu proszę. Kto to widział, takie słownictwo z ust takiej przyzwoitej dziewczynki? – W oczach Michaela błyskała arogancja. Był
osobą nastawioną butnie do wszystkich i wszystkiego, co go otaczało, a bijąca
od niego bezczelność odrzucała.
-Bądź tak miły i przestań wyżywać się na
innych. To, że ty nie możesz sobie nikogo znaleźć, nie znaczy, że inni muszą
zachować cnotę do ślubu – warknęła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej,
posyłając mu przy tym wrogie spojrzenie. Chłopak roześmiał się szyderczo i
pokonał dzieląca ich odległość.
-Skarbie, ty sobie nie wyobrażasz ile dziewczyn
mogę mieć na jedno pstryknięcie palcami. I założę się, że ty chciałabyś być
jedną z nich. – Uśmiechnął się, a z jego postawy można było wyczytać ogromną
pewność siebie. Oddech dziewczyny przyspieszył.
-Chciałbyś, Gibbs. I nigdy więcej nie mów do
mnie skarbie! – Agresja siedząca w dziewczynie była coraz większa, a wyzywający
wyraz twarzy chłopaka jej nie pomagał. Cofnęła się o krok by zaczerpnąć powietrza,
jednak blondyn nie pozwalał, by odległość między nimi rosła.
-Jak sobie życzysz, skarbie – szepnął. Złość dziewczyny sięgnęła zenitu. Oczy wypełniły się łzami wściekłości. Miała ochotę rzucić się na blondyna i okładać
z całej siły swoimi drobnymi pięściami. Albo uciec. Tak, bardzo pragnęła teraz
uciec.
Michael dostrzegł nad ramieniem dziewczyny coś,
co spowodowało, że cofnął się o krok.
-Do miłego zobaczenia – mruknął, po czym
odwrócił się na pięcie i odszedł na drugi koniec sali. Dziewczyna odetchnęła
głęboko i przymknęła powieki próbując zwalczyć cisnące się do oczu łzy. Poczuła
na ramieniu czyjąś rękę. Odwróciwszy się ujrzała Jacoba z malującym się niemym
pytaniem na twarzy. Wtuliła się w jego klatkę piersiową i wsłuchując się w jego
miarowy oddech próbowała ustabilizować swój.
-O co chodzi? Co znowu zrobił? - Kira pokręciła
głową dając tym do zrozumienia, że nie chce o tym mówić. Szatyn złapał ją za
ramiona i odsunął od siebie delikatnie. – Porozmawiam z nim.
-Nie, daj spokój, Jake – powiedziała i uniosła
kąciki ust w uśmiechu. Jacob odetchnął. Miał nadzieję, że kłótnia jego kuzyna i
przyjaciółki nie była zbyt poważna. Przyzwyczaił się do tego, że blondyn
odnosił się do wszystkich z typową dla niego arogancją, jednak chciał, aby on i
Kira dogadali się ze sobą.
-Idziemy? – zapytał wskazując głową w głąb
pomieszczenia.
-Ode chciało mi się wspinania – powiedziała.
Wrzuciła rzeczy z powrotem do torby i zarzuciwszy ją na ramię pożegnała się z
przyjacielem. Wyszła z budynku i szybkim krokiem ruszyła do domu. Byle szybciej
móc zaszyć się w swoim azylu.
***
Powoli zaczyna się coś dziać. Nie mogłam się tego doczekać, poprzednia rozdziały wydawały mi się takie nudne. Przy okazji, od rozdziału 10 posty będą trochę dłuższe.
P.S. Czytający, a nie komentujący, słówko do was: nie zdajecie sobie sprawy jak komentarze dowartościowują autora. I na dodatek wiedziałabym co wam się podoba, a co powinnam zmienić. Naprawdę, ale to naprawdę chciałabym, abyście wyrazili swoje zdanie.
swietny rozdzial jak i pozostałe ;))
OdpowiedzUsuńogolnie to chyba wszytsko mi sie podoba, chociaz rozdziały mogłyby byc odrobinę dłuzsze ;)
czekam na rozwiniecie akcji.. juz się nie moge doczekać kiedy zacznie się cos bardziej ciekawego dziac ;d