-Wychodzę – powiedział
Tim, zaglądając do pokoju siostry. Dziewczyna siedziała na materacu, a wokół
niej walały się stosy książek i kartek.
-Dokąd? – zdziwiła się
i oderwała wzrok od trzymanego na kolanach notesu.
-Do pracy. Wziąłem
trochę nadgodzin. Mam jeszcze do spłacenia kredyt studencki, a już zalegam z
ratą.
-Trzeba było mówić,
poprosiłabym Jamesa, to też nie byłoby problemu, żebym posiedziała kilka godzin
więcej na ścianie. – Tim przewrócił oczami na słowa siostry.
-Daj spokój. Ty masz
naukę i na tym się skup - odparł. – I nie kłóć się ze mną! Przy okazji, pani
Jones prosiła, żebyś do niej weszła, gdy będziesz mogła – dodał szybko. Kira
nadal chciała się spierać, więc czym prędzej opuścił mieszkanie. Dziewczyna
westchnęła cicho. Tim nie chciał, żeby w ogóle pracowała, jednak w
ostateczności zgodził się na kilka godzin tygodniowo. Nie zarabiała kokosów.
Tfu, ona prawie wcale nie zarabiała, jednak te kilkadziesiąt dolarów
miesięcznie chociaż odrobine odciążało ich budżet. Od początku wiedzieli na co
się piszą zamieszkując razem, jednak ostatni miesiąc stał się dla nich
koszmarem. Tim brał tyle nadgodzin, ile tylko mógł, nie licząc się z tym, że po
nocnej zmianie nie będzie w stanie skupić się na wykładach. Jednak początek
roku szkolnego i akademickiego wiązały się z dużymi wydatkami. Tim musiał
opłacić swoje studia, a Kira kupić niezbędny przybory do szkoły i opłacić
podstawowe składki.
Dziewczyna często
zastanawiała się, czy nie jest zbyt dużym ciężarem dla swojego brata, jednak
dopóki nie głodowali, nie potrafiła zmusić się do powrotu do dziadków. Wolałaby
rzucić szkołę i iść do pracy na pełen etat, ale Tim z pewnością by jej na to
nie pozwolił.
Rudowłosa jęknęła.
Wiedziała, że nie będzie w stanie teraz zajmować się nauką. Odrzuciła książki
na bok i związując włosy w luźną kitkę wyszła na klatkę i zapukała w drzwi
sąsiadki. Po chwili rozległo się ciche szczekanie i szuranie stóp po ziemi. Gdy
pani Jones otworzyła Kirze drzwi była owinięta różowym szlafrokiem, na stopach
miała puchowe papcie, a w dłoniach trzymała paczkę chusteczek. Ciepła i
wiecznie uśmiechnięta, pełna energii, jak na swój wiek, kobieta zmieniła się w
starszą, schorowaną osobę.
-Och, Kira. Jak to
dobrze, że jesteś. Jakieś choróbsko mnie dopadło i chciałam zostać w łóżku.
Byłabyś tak miła i zabrałabyś Chico na spacer? – zapytała kobieta, kichając
głośno, jakby na potwierdzenie swoich słów. Otworzyła szerzej drzwi, by
dziewczyna weszła do mieszkania. Rudowłosa ukucnęła, a szczeniak wskoczył na
nią i zaczął lizać ją po twarzy. – Jest bardzo posłuszny, nie musi być na
smyczy. Wystarczy, że się załatwi. Ewentualnie, jeśli to nie będzie problem, to
po południu mogłabyś z nim wyjść na dłuższy spacer, żeby się wyszalał –
wytłumaczyła jeszcze kobieta. Kira pokiwała głową ze zrozumieniem. Wzięła
szczeniaka na ręce i ruszyła schodami w dół. Nie spieszyła się, więc pies po
kilku minutach zaczął się wiercić i wyrywać. Przyspieszyła kroku i już po
chwili znalazła się na dole. Przy windzie stał Michael i niecierpliwie wciskał
guzik. Dostrzegł Kirę i zmierzył ją obojętnym wzrokiem, jednak nie odezwał się.
Dziewczyna, także bez słowa, wyszła na zewnątrz. Zbeształa się w myślach za to,
że wyszła w bluzce na ramiączkach. Chłodne powietrze owiewało jej ciało, a na
skórze pojawiła się gęsia skórka. Gdy szczeniak załatwił swoje potrzeby,
ponownie wzięła go na ręce i weszła z powrotem do klatki. Nadal stał tam
blondyn, jednak tym razem drzwi winy powoli się otwierały. Dziewczyna weszła za
blondynem do pomieszczenia i wcisnęła guzik z numerem piętra. Chłopak zerknął
na Kirę, jednak dalej uparcie milczał.
-Przepraszam –
mruknęła dziewczyna. – Niewiele pamiętam z ostatniej nocy, więc przypuszczam,
że nie zachowywałam się zbyt dobrze – powiedziała jednym tchem. Wpatrywała się
w czubki swoich butów, czekając aż chłopak jej odpowie, jednak w pomieszczeniu
wciąż panowała nieznośna cisza. Drzwi windy się otworzyły z cichym dźwiękiem i
chłopak wyszedł. Kira wolnym krokiem podeszła do drzwi mieszkania sąsiadki.
-Nie było tak źle,
zachowywałaś się raczej spokojnie – usłyszała jeszcze cichy głos Michaela, a po
chwili trzaśnięcie drzwiami. Odwróciła się, jednak chłopak zniknął w
mieszkaniu.
***
Kolejny raz w tygodniu, Kira zamiast wrócić do
domu poszła prosto na ścianę. Miała chwilę wolnego czasu, więc wypiła kawę i
czekała na swoją grupę. Dzieciaki na zajęciach dały jej w kość dużo bardziej
niż do tej pory. Co chwilę musiała je uspokajać i upominać, by nie biegały, czy
też nie wspinały się bez zabezpieczenia. Dzieci były znudzone, mimo że cały
czas starała się wymyślać im nowe zabawy i zajęcia. Gdy maluchy poszły do domu, opadła
zrezygnowana na fotel i przymknęła oczy. Była wykończona i miała ochotę wrócić
do mieszkania, ale nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie kolejnego treningu. Nie
zwracając uwagi na to, że zostało jej jeszcze pół godziny wolnego czasu,
podniosła się i zaczęła rozgrzewkę, a już kilkanaście minut później męczyła się
z trawersem*.
-Masz źle ręce. Musisz
je mieć na krzyż, żeby sięgnąć do następnego chwytu – pouczył dziewczynę
Michael. Rudowłosa zerknęła w jego stronę i wstawiła się tak, jak jej poradził.
-Hm. Nie takie banalne
ustawienie – mruknęła. - Skąd wiedziałeś?
-Sam to nakręciłem.
Taki był zamysł – wytłumaczył wzruszając przy tym ramionami. Dziewczyna
spojrzała n niego ze zdziwieniem. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że
rzeczywiście coraz częściej spotyka Mike’a na ścianie. Chciała jeszcze go o coś
zapytać, jednak chłopak zniknął w tłumie. Zmarszczyła brwi na jego dziwne
zachowanie. Wydawało jej się, że na imprezie u Jacoba całkiem dobrze się
dogadywali, jednak od tego czasu chłopak traktował ją jak powietrze. Nawet w
trakcie lunchu na nią nie spoglądał, nie mówiąc już o rozmowie. Skwitowała to
wzruszeniem ramion i wróciła do wspinania.
Na treningu słuchała
się jak nigdy. Robiła wszystko, co kazał jej robić trener – 25 letni James,
który był bardziej ich znajomym niż trenerem, jednak miał zdecydowanie dłuższy
staż wspinaczkowy i wspaniałe wyniki na swoim koncie. James zdawał się na nią
uwziąć, bo kazał jej przejść trzy naprawdę trudne drogi z rzędu. Czuła się po
nich jak wyzuta i wypluta, jednak on jej nie odpuścił. Zgodził się, by poszła
na drogi stopień niżej, ale nadal pospieszał, pouczał i poprawiał ustawienia.
Po dwugodzinnym treningu bez żadnej przerwy i wcześniejszych zajęciach z
dziećmi, Kira była wycieńczona i słaniała się na nogach.
-Gdybyś częściej się
mnie słuchała, teraz byłabyś zdecydowanie lepsza, a to, co robiłaś przed
chwilą, nie sprawiłoby Ci najmniejszych problemów – stwierdził James. Wypiął
linę z przyrządu i poszedł do recepcji. Dziewczyna usiadła przy ścianie i
nieudolnie próbowała się rozwiązać
-Powiedział tak, żeby
Cię zachęcić to dalszej pracy. Nie chce, żebyś spoczęła na laurach. Ale
widziałem z jakim podziwem na Ciebie patrzył – usłyszała nad sobą głos
Michaela. Z trudem uniosła głowę i spróbowała skupić na nim wzrok. Kropelki
potu spływały jej po czole, a do twarzy przykleiły się pojedyncze kosmyki
włosów. Czarny krótki top nieprzyjemnie lepił się do ciała. Chłopak uklęknął
obok niej.
-Pij. Wyglądasz na
mocno odwodnioną – rozkazał podając jej butelkę i biorąc węzeł w swoje dłonie.
Szybko się z nim uporał i pomógł Kirze wstać przytrzymując ją za ramię.
Dziewczyna poczuła się lepiej, gdy jej oddech się ustabilizował, a woda
nawilżyła suche usta i gardło.
-Nie jestem kaleką,
poradzę sobie – fuknęła rudowłosa i wyrwała się z uścisku chłopaka. Oddała mu
butelkę z napojem i poszła do szatni, po drodze zgarniając swoje rzeczy. Miała
już dość nagłych zmian w zachowaniu chłopaka. Była zdezorientowana i chciała by
w końcu zdecydował się, czy zamierza ją olewać, kłócić się z nią, czy też
utrzymywać przyjazne stosunki.
Opadła na drewnianą ławkę i oparła twarz na
kolanach. Po niedługiej chwili się podniosła i poszła do łazienki. Wzięła
chłodny prysznic, który ją orzeźwił i postawił na nogi. Ociągała się ze
spakowaniem, ale gdy była gotowa zarzuciła sportową torbę na ramię i ruszyła w
stronę wyjścia. Zatrzymał ją podniesiony głos Michaela.
-Skatowałeś ją! Była
wycieńczona i ledwo trzymała się na nogach, nie widziałeś? – krzyknął Mike.
Stał przy biurku i wpatrywał się z wściekłością w osobę siedzącą za nim.
-Daj spokój. Musiałem
ją sprawdzić. Gdy sobie ostatnio odpuszczała nic nie mówiłem, ale teraz
chciałem wiedzieć na ile ją stać – usłyszała spokojny głos Jamesa.
-Nie możesz się na
niej wyżywać dla własnych zachcianek!
-Nie drzyj się na
mnie, Gibbs. Z resztą, kim ty jesteś? Jej rycerzem? – Mike odwarknął coś
niezrozumiale i odwrócił się na pięcie. Jego oczy spotkały się z oczami Kiry na
ułamek sekundy. Błysnęła w nich zaskoczenie, jednak twarz pozostała
nieprzenikniona. Wyminął ją szybko i wyszedł, trzaskając drzwiami na tyle
głośno, że wszyscy znajdujący się w budynku odwrócili głowę w stronę dobiegającego
hałasu. Rudowłosa pomachała przyjaźnie Jamesowi na pożegnanie i wyszła za
blondynem. Na parkingu dostrzegła jak ubiera kask i pospiesznie wyjeżdża
motorem na ruchliwą ulicę.
***
Rozdział miał być wcześniej. Nie wyszło. Zdarza się. Kolejny przewiduje dopiero na środek przyszłego tygodnia. Może uda mi się wstawić w weekend, jednak nic nie obiecuję, bo mam sporo innych planów.
Gdybym była Jamesem, Michael dostałby ode mnie w ryj ;d. Nie lubię go w tym rozdziale i to bardzo.
OdpowiedzUsuńMichaela? Przecież wstawił się za Kirą :p.
UsuńNo i co z tego? Nie dziwie sie, ze James jako trener ja sprawdzal. A ona jest duza dziewczynka i gdyby jej cos nie pasowalo, to by sie odezwala ;d
UsuńOd niedawna czytam Twojego bloga. Podoba mi się. Kiedy pojawi się nowy rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział planuje wstawić do końca tego tygodnia :).
UsuńZnalazłam Twojego bloga w Rejestrze Blogów i nie żałuję:) Fabuła bardzo mi się podoba. Pochłonęła mnie od razu:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz mnie informowac o nn. Mój nr gg: 8489202 lub na blogu http://whisper-of-an-angel.blogspot.com/
Pozdrawiam, Lovely ;)
Na Twoim blogu znalazłam się przypadkiem. Przeczytałam najnowszy rozdział i tak wciągnęło mnie Twoje opowiadanie, że jeszcze dzisiaj przeczytam wszystko od początku :) Bardzo spodobał mi się także szablon bloga. Czekam na kolejną część i biorę się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do mnie: http://shirtandheels.wordpress.com/
na razie jest tylko 1 rozdział, bo dopiero zaczęłam :)
Pozdrawiam serdecznie :)