środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 11


                -Wychodzę – powiedział Tim, zaglądając do pokoju siostry. Dziewczyna siedziała na materacu, a wokół niej walały się stosy książek i kartek.
                -Dokąd? – zdziwiła się i oderwała wzrok od trzymanego na kolanach notesu.
                -Do pracy. Wziąłem trochę nadgodzin. Mam jeszcze do spłacenia kredyt studencki, a już zalegam z ratą.
                -Trzeba było mówić, poprosiłabym Jamesa, to też nie byłoby problemu, żebym posiedziała kilka godzin więcej na ścianie. – Tim przewrócił oczami na słowa siostry.
                -Daj spokój. Ty masz naukę i na tym się skup - odparł. – I nie kłóć się ze mną! Przy okazji, pani Jones prosiła, żebyś do niej weszła, gdy będziesz mogła – dodał szybko. Kira nadal chciała się spierać, więc czym prędzej opuścił mieszkanie. Dziewczyna westchnęła cicho. Tim nie chciał, żeby w ogóle pracowała, jednak w ostateczności zgodził się na kilka godzin tygodniowo. Nie zarabiała kokosów. Tfu, ona prawie wcale nie zarabiała, jednak te kilkadziesiąt dolarów miesięcznie chociaż odrobine odciążało ich budżet. Od początku wiedzieli na co się piszą zamieszkując razem, jednak ostatni miesiąc stał się dla nich koszmarem. Tim brał tyle nadgodzin, ile tylko mógł, nie licząc się z tym, że po nocnej zmianie nie będzie w stanie skupić się na wykładach. Jednak początek roku szkolnego i akademickiego wiązały się z dużymi wydatkami. Tim musiał opłacić swoje studia, a Kira kupić niezbędny przybory do szkoły i opłacić podstawowe składki.
                Dziewczyna często zastanawiała się, czy nie jest zbyt dużym ciężarem dla swojego brata, jednak dopóki nie głodowali, nie potrafiła zmusić się do powrotu do dziadków. Wolałaby rzucić szkołę i iść do pracy na pełen etat, ale Tim z pewnością by jej na to nie pozwolił.
                Rudowłosa jęknęła. Wiedziała, że nie będzie w stanie teraz zajmować się nauką. Odrzuciła książki na bok i związując włosy w luźną kitkę wyszła na klatkę i zapukała w drzwi sąsiadki. Po chwili rozległo się ciche szczekanie i szuranie stóp po ziemi. Gdy pani Jones otworzyła Kirze drzwi była owinięta różowym szlafrokiem, na stopach miała puchowe papcie, a w dłoniach trzymała paczkę chusteczek. Ciepła i wiecznie uśmiechnięta, pełna energii, jak na swój wiek, kobieta zmieniła się w starszą, schorowaną osobę.
                -Och, Kira. Jak to dobrze, że jesteś. Jakieś choróbsko mnie dopadło i chciałam zostać w łóżku. Byłabyś tak miła i zabrałabyś Chico na spacer? – zapytała kobieta, kichając głośno, jakby na potwierdzenie swoich słów. Otworzyła szerzej drzwi, by dziewczyna weszła do mieszkania. Rudowłosa ukucnęła, a szczeniak wskoczył na nią i zaczął lizać ją po twarzy. – Jest bardzo posłuszny, nie musi być na smyczy. Wystarczy, że się załatwi. Ewentualnie, jeśli to nie będzie problem, to po południu mogłabyś z nim wyjść na dłuższy spacer, żeby się wyszalał – wytłumaczyła jeszcze kobieta. Kira pokiwała głową ze zrozumieniem. Wzięła szczeniaka na ręce i ruszyła schodami w dół. Nie spieszyła się, więc pies po kilku minutach zaczął się wiercić i wyrywać. Przyspieszyła kroku i już po chwili znalazła się na dole. Przy windzie stał Michael i niecierpliwie wciskał guzik. Dostrzegł Kirę i zmierzył ją obojętnym wzrokiem, jednak nie odezwał się. Dziewczyna, także bez słowa, wyszła na zewnątrz. Zbeształa się w myślach za to, że wyszła w bluzce na ramiączkach. Chłodne powietrze owiewało jej ciało, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Gdy szczeniak załatwił swoje potrzeby, ponownie wzięła go na ręce i weszła z powrotem do klatki. Nadal stał tam blondyn, jednak tym razem drzwi winy powoli się otwierały. Dziewczyna weszła za blondynem do pomieszczenia i wcisnęła guzik z numerem piętra. Chłopak zerknął na Kirę, jednak dalej uparcie milczał.
                -Przepraszam – mruknęła dziewczyna. – Niewiele pamiętam z ostatniej nocy, więc przypuszczam, że nie zachowywałam się zbyt dobrze – powiedziała jednym tchem. Wpatrywała się w czubki swoich butów, czekając aż chłopak jej odpowie, jednak w pomieszczeniu wciąż panowała nieznośna cisza. Drzwi windy się otworzyły z cichym dźwiękiem i chłopak wyszedł. Kira wolnym krokiem podeszła do drzwi mieszkania sąsiadki.
                -Nie było tak źle, zachowywałaś się raczej spokojnie – usłyszała jeszcze cichy głos Michaela, a po chwili trzaśnięcie drzwiami. Odwróciła się, jednak chłopak zniknął w mieszkaniu.


***
                 Kolejny raz w tygodniu, Kira zamiast wrócić do domu poszła prosto na ścianę. Miała chwilę wolnego czasu, więc wypiła kawę i czekała na swoją grupę. Dzieciaki na zajęciach dały jej w kość dużo bardziej niż do tej pory. Co chwilę musiała je uspokajać i upominać, by nie biegały, czy też nie wspinały się bez zabezpieczenia. Dzieci były znudzone, mimo że cały czas starała się wymyślać im nowe zabawy i zajęcia.  Gdy maluchy poszły do domu, opadła zrezygnowana na fotel i przymknęła oczy. Była wykończona i miała ochotę wrócić do mieszkania, ale nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie kolejnego treningu. Nie zwracając uwagi na to, że zostało jej jeszcze pół godziny wolnego czasu, podniosła się i zaczęła rozgrzewkę, a już kilkanaście minut później męczyła się z trawersem*.
                -Masz źle ręce. Musisz je mieć na krzyż, żeby sięgnąć do następnego chwytu – pouczył dziewczynę Michael. Rudowłosa zerknęła w jego stronę i wstawiła się tak, jak jej poradził.
                -Hm. Nie takie banalne ustawienie – mruknęła. - Skąd wiedziałeś?
                -Sam to nakręciłem. Taki był zamysł – wytłumaczył wzruszając przy tym ramionami. Dziewczyna spojrzała n niego ze zdziwieniem. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że rzeczywiście coraz częściej spotyka Mike’a na ścianie. Chciała jeszcze go o coś zapytać, jednak chłopak zniknął w tłumie. Zmarszczyła brwi na jego dziwne zachowanie. Wydawało jej się, że na imprezie u Jacoba całkiem dobrze się dogadywali, jednak od tego czasu chłopak traktował ją jak powietrze. Nawet w trakcie lunchu na nią nie spoglądał, nie mówiąc już o rozmowie. Skwitowała to wzruszeniem ramion i wróciła do wspinania.
                Na treningu słuchała się jak nigdy. Robiła wszystko, co kazał jej robić trener – 25 letni James, który był bardziej ich znajomym niż trenerem, jednak miał zdecydowanie dłuższy staż wspinaczkowy i wspaniałe wyniki na swoim koncie. James zdawał się na nią uwziąć, bo kazał jej przejść trzy naprawdę trudne drogi z rzędu. Czuła się po nich jak wyzuta i wypluta, jednak on jej nie odpuścił. Zgodził się, by poszła na drogi stopień niżej, ale nadal pospieszał, pouczał i poprawiał ustawienia. Po dwugodzinnym treningu bez żadnej przerwy i wcześniejszych zajęciach z dziećmi, Kira była wycieńczona i słaniała się na nogach.
                -Gdybyś częściej się mnie słuchała, teraz byłabyś zdecydowanie lepsza, a to, co robiłaś przed chwilą, nie sprawiłoby Ci najmniejszych problemów – stwierdził James. Wypiął linę z przyrządu i poszedł do recepcji. Dziewczyna usiadła przy ścianie i nieudolnie próbowała się rozwiązać
                -Powiedział tak, żeby Cię zachęcić to dalszej pracy. Nie chce, żebyś spoczęła na laurach. Ale widziałem z jakim podziwem na Ciebie patrzył – usłyszała nad sobą głos Michaela. Z trudem uniosła głowę i spróbowała skupić na nim wzrok. Kropelki potu spływały jej po czole, a do twarzy przykleiły się pojedyncze kosmyki włosów. Czarny krótki top nieprzyjemnie lepił się do ciała. Chłopak uklęknął obok niej.
                -Pij. Wyglądasz na mocno odwodnioną – rozkazał podając jej butelkę i biorąc węzeł w swoje dłonie. Szybko się z nim uporał i pomógł Kirze wstać przytrzymując ją za ramię. Dziewczyna poczuła się lepiej, gdy jej oddech się ustabilizował, a woda nawilżyła suche usta i gardło.
                -Nie jestem kaleką, poradzę sobie – fuknęła rudowłosa i wyrwała się z uścisku chłopaka. Oddała mu butelkę z napojem i poszła do szatni, po drodze zgarniając swoje rzeczy. Miała już dość nagłych zmian w zachowaniu chłopaka. Była zdezorientowana i chciała by w końcu zdecydował się, czy zamierza ją olewać, kłócić się z nią, czy też utrzymywać przyjazne stosunki.
Opadła na drewnianą ławkę i oparła twarz na kolanach. Po niedługiej chwili się podniosła i poszła do łazienki. Wzięła chłodny prysznic, który ją orzeźwił i postawił na nogi. Ociągała się ze spakowaniem, ale gdy była gotowa zarzuciła sportową torbę na ramię i ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymał ją podniesiony głos Michaela.
                -Skatowałeś ją! Była wycieńczona i ledwo trzymała się na nogach, nie widziałeś? – krzyknął Mike. Stał przy biurku i wpatrywał się z wściekłością w osobę siedzącą za nim.
                -Daj spokój. Musiałem ją sprawdzić. Gdy sobie ostatnio odpuszczała nic nie mówiłem, ale teraz chciałem wiedzieć na ile ją stać – usłyszała spokojny głos Jamesa.
                -Nie możesz się na niej wyżywać dla własnych zachcianek!
                -Nie drzyj się na mnie, Gibbs. Z resztą, kim ty jesteś? Jej rycerzem? – Mike odwarknął coś niezrozumiale i odwrócił się na pięcie. Jego oczy spotkały się z oczami Kiry na ułamek sekundy. Błysnęła w nich zaskoczenie, jednak twarz pozostała nieprzenikniona. Wyminął ją szybko i wyszedł, trzaskając drzwiami na tyle głośno, że wszyscy znajdujący się w budynku odwrócili głowę w stronę dobiegającego hałasu. Rudowłosa pomachała przyjaźnie Jamesowi na pożegnanie i wyszła za blondynem. Na parkingu dostrzegła jak ubiera kask i pospiesznie wyjeżdża motorem na ruchliwą ulicę. 

***
Rozdział miał być wcześniej. Nie wyszło. Zdarza się. Kolejny przewiduje dopiero na środek przyszłego tygodnia. Może uda mi się wstawić w weekend, jednak nic nie obiecuję, bo mam sporo innych planów. 

7 komentarzy:

  1. Gdybym była Jamesem, Michael dostałby ode mnie w ryj ;d. Nie lubię go w tym rozdziale i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michaela? Przecież wstawił się za Kirą :p.

      Usuń
    2. No i co z tego? Nie dziwie sie, ze James jako trener ja sprawdzal. A ona jest duza dziewczynka i gdyby jej cos nie pasowalo, to by sie odezwala ;d

      Usuń
  2. Od niedawna czytam Twojego bloga. Podoba mi się. Kiedy pojawi się nowy rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział planuje wstawić do końca tego tygodnia :).

      Usuń
  3. Znalazłam Twojego bloga w Rejestrze Blogów i nie żałuję:) Fabuła bardzo mi się podoba. Pochłonęła mnie od razu:)
    Mam nadzieję, że będziesz mnie informowac o nn. Mój nr gg: 8489202 lub na blogu http://whisper-of-an-angel.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Lovely ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Twoim blogu znalazłam się przypadkiem. Przeczytałam najnowszy rozdział i tak wciągnęło mnie Twoje opowiadanie, że jeszcze dzisiaj przeczytam wszystko od początku :) Bardzo spodobał mi się także szablon bloga. Czekam na kolejną część i biorę się za czytanie :)
    W wolnym czasie zapraszam do mnie: http://shirtandheels.wordpress.com/
    na razie jest tylko 1 rozdział, bo dopiero zaczęłam :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń