„Jeszcze nie odrabialiśmy lekcji o tym, że
Diabeł po to stworzył młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił
dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić”.
Carlos Ruiz Zafon
-Przespałaś się z
bratem nauczyciela?! – krzyk brunetki odbił się w głowie Kiry echem. – Jak…? To
znaczy, co…? Ugh, nie sądziłam, że…
-Nie wiedziałam, że
Jack jest bratem pana Wiliams’a – usprawiedliwiła się rudowłosa i rozmasowała
sobie skronie. Od kilkunastu minut siedziała w pokoju przyjaciółki i próbowała
ją uspokoić.
-Nie wiedziałaś?!
Suuuper, to wszystko ułatwia – zadrwiła Alex i stanęła przed dziewczyną,
opierając dłonie na biodrach.
-Nie, to nic nie
ułatwia, bo nie ma w tym nic skomplikowanego. To jest brat nauczyciela, a nie nauczyciel.
-Co nie zmienia faktu,
że Wiliams widział Cię dzisiaj rano wychodzącą z jego domu, czy tak? – Kira
kiwnęła głową i cofnęła się wspomnieniami kilka godzin wstecz.
Gdy tylko otworzyła
oczy od razu wiedziała, że popełniła błąd. Wylądowała w łóżku z nieznajomym
chłopakiem. Postąpiła tak, jak od kilku miesięcy starała się nie postępować i
teraz obróciło się to przeciwko niej. Pamiętała wszystko dokładnie. W zasadzie
nie była nawet pijana, a jedynie delikatnie wstawiona. Alkohol szumiał jej w
głowie i dodawał odwagi. Gdy rano się obudziła postanowiła jak najszybciej
zniknąć, jednak, na jej nieszczęście, Jack już nie spał, tylko obserwował ją.
Jęknęła cicho, kiedy słońce przedarło się przez żaluzje i rzuciło promienie na
jej twarz. Nie miała ochoty na żadne poważne rozmowy, ani wyjaśnienia.
Powiedziała jedynie, że musi iść, a jedno spojrzenie na Jacka upewniło ją, że
chłopak zrozumiał, co miała na myśli. Nie odetchnął z ulgą, ale nie wyglądał na
zrozpaczonego jej zachowaniem, dzięki czemu rudowłosej kamień spadł z serca.
Stojąc w korytarzu podziękowała i przeprosiła jednocześnie, na co Jack wyraził
nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają. Uśmiechnęła się jedynie na jego słowa
i właśnie wtedy to się stało. Z drzwi znajdujących się naprzeciwko wyszedł jej
nauczyciel od angielskiego. W samych bokserkach i z potarganymi włosami. Stanął
jak wryty na widok dziewczyny i zamrugał kilka razy. Kira była równie
zaskoczona, co on, więc czym prędzej wyszła z mieszkania. Chwilę kręciła się po
budzącym się do życia Nowym Jorku, a gdy stwierdziła, że rodzice Alex wyszli do
pracy, postanowiła z nią porozmawiać. Teraz siedziała na ogromnej pufie pragnąc
by jej przyjaciółka przestała mówić tak głośno. Udawała, że słucha wykładu pt.
„Sypiaj z kim Ci się podoba, byle nie z braćmi nauczycieli”, a gdy głos
czarnowłosej umilkł, podniosła ociężałe powieki. Alex westchnęła cicho i opadła
z jękiem na łóżko.
-Z resztą, ja nie
jestem osobą, która może prawić Ci kazania na ten temat – powiedziała już
odrobinę ciszej.
-Właśnie – przytaknęła
Kira.
-Dlatego poproszę
Jacoba, żeby Ci przemówił do rozsądku.
-Co?! – Kira
momentalnie się rozbudziła. – Nie, proszę Cię, tylko nic mu nie mów.
Alex spojrzała na nią
podejrzliwie, jednak po chwili zastanowienia zgodziła się. Była naprawdę dobrą
przyjaciółką i Kira zawsze mogła z nią porozmawiać, jednak brunetka często nie
potrafiła na dłużej skupić się na cudzych sprawach. Pomagała, jednak nie gadała
bez sensu, a tylko rzucała jedną celną uwagą i wracała do swoich spraw. Tak
było i tym razem. Gdy skończyła krzyczeć na przyjaciółkę wróciła do swojej nocy
i opowiadania o tym, jak dobrze bawiła się z Lukasem. Kira często była jej za
to wdzięczna, bo mimo iż Alex zauważała, gdy działo się coś złego, wystarczało
ją zagadać i jej uwaga już była skierowana w inną stronę.
Gdy godzinę później
Kira zobaczyła na drzwiach windy kartkę z napisem „Nieczynna. Za utrudnienia przepraszamy”,
zaklęła głośno. Nie ma co, jedyne o czym marzyła, to przejść osiemnaście
pięter. Po schodach. Tak, to był szczyt jej marzeń. Pomyślała, że im szybciej
tym lepiej. Przeskakiwała po dwa stopnie, przez co już po chwili znalazła się
na 8 piętrze, gdzie spotkała Jacoba z siostrą i kuzynem. Michael zerknął na nią
nieprzyjaźnie. Dziewczyna zdziwiła się, ponieważ gdy poprzedniego dnia całą
trójką siedzieli w domu Jacoba, blondyn nie wydawał się być uprzedzony do niej.
Postanowiła nie zwracać na niego uwagi i zagadnęła przyjaciela o mijający
weekend.
-Wczorajszy dzień
spędziłem z Mikiem - wskazał głową na
chłopaka. – Wieczorem siedziałem na ścianie, a dzisiaj wrócili rodzice od
dziadków i poprosili, żebym zajął się Niną, więc byliśmy na placu – wytłumaczył
i przełożył dziewczynkę na drugie ramię. Nina odwróciła głowę w stronę
dziewczyny i uśmiechnęła się uroczo. Kira poczochrała małej krótkie czarne
włoski, co spowodowało u niej wybuch śmiechu. Dziewczynka wyjęła oślinione
palce z ust i wyciągnęła rączki w stronę rudowłosej. Jacob próbował ją
zagadywać, by dziewczyna nie musiała nieść po schodach jego siostry, jednak
usta małej wykrzywiły się w podkówkę, a oczy zalśniły łzami. Kira wzięła
dziewczynkę na ręce, a na twarz Niny ponownie wstąpił szeroki uśmiech.
Wymachiwała nóżkami i rączkami, kopiąc przy tym Michaela.
-Przepraszam –
mruknęła Kira odsuwając się delikatnie w bok. Chłopak zmierzył ją spojrzeniem,
jednak się nie odezwał. Jake zauważył to i posłał pytające spojrzenie
przyjaciółce, jednak ta tylko wzruszyła obojętnie ramionami.
-Byłem wczoraj u
Ciebie, ale Tim powiedział, że poszłaś na imprezę – powiedział chłopak zerkając
na dziewczynę. Kira kiwnęła głową. – Myślałem, że z tym skończyłaś.
-Och, daj spokój,
teraz ty masz zamiar prawić mi kazania? – zapytała kąśliwie.
-Nie zamierzam prawić
Ci kazań, po prostu się martwię.
-Nic mi nie jest –
zapewniła dziewczyna i stanęła przed drzwiami. Postawiła Ninę na ziemi i
podniosła głowę na przyjaciela, który przypatrywał jej się z zatroskaniem malującym
się na twarzy. Za nim stał z założonymi rękami Michael nonszalancko opierający
się o ścianę. Świdrował dziewczynę wrogim spojrzeniem. Rudowłosa z powrotem
zerknęła na przyjaciela.
-Nic mi nie jest –
powiedziała raz jeszcze i z cichym trzaskiem drzwi weszła do mieszkania.
UUUU, no to nieźle się skonczyła ta impreza. W sumie, nie wiem, dlaczego ale nie spodziewałam się takiego czegoś po Kirze... wylądowała z Jackiem w łóżku, w sumie, to nawet nie byla taka pijana, a do tego okazało się, że jest to brat nauczyciela. Ale jakby nie było, to sam fakt, iż Jack jest bratem nauczyciela nie ma jakiegoś więszkego zanczenia.
OdpowiedzUsuńKolejny zabieg udany.Dokładnie o to chodziło, żeby sieę tego po Kirze nie spodziewać. A to, że Jack jest bratem nauczyciela, rzeczywiście nie ma większego znaczenia. Na początku planowałam wcisnąć tu nauczyciela, jednak stwierdziłam, że to byłoby już przegięcie.
UsuńTa zgadzam się z ROSE, ta impra musiała być naprawdę nieezła.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Myślę, że tu zostanę, bo nieźle się dzieje.
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny!
Bo "W życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do samego końca" Paulo Coelho
Cieszę się, że Ci się podoba i z otwartymi ramionami witam nową czytelniczkę ;).
Usuń