piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 6


„Jeszcze nie odrabialiśmy lekcji o tym, że Diabeł po to stworzył młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić”.
Carlos Ruiz Zafon


                -Przespałaś się z bratem nauczyciela?! – krzyk brunetki odbił się w głowie Kiry echem. – Jak…? To znaczy, co…? Ugh, nie sądziłam, że…
             -Nie wiedziałam, że Jack jest bratem pana Wiliams’a – usprawiedliwiła się rudowłosa i rozmasowała sobie skronie. Od kilkunastu minut siedziała w pokoju przyjaciółki i próbowała ją uspokoić.
                -Nie wiedziałaś?! Suuuper, to wszystko ułatwia – zadrwiła Alex i stanęła przed dziewczyną, opierając dłonie na biodrach.
                -Nie, to nic nie ułatwia, bo nie ma w tym nic skomplikowanego. To jest brat nauczyciela, a nie nauczyciel.
                -Co nie zmienia faktu, że Wiliams widział Cię dzisiaj rano wychodzącą z jego domu, czy tak? – Kira kiwnęła głową i cofnęła się wspomnieniami kilka godzin wstecz.
                Gdy tylko otworzyła oczy od razu wiedziała, że popełniła błąd. Wylądowała w łóżku z nieznajomym chłopakiem. Postąpiła tak, jak od kilku miesięcy starała się nie postępować i teraz obróciło się to przeciwko niej. Pamiętała wszystko dokładnie. W zasadzie nie była nawet pijana, a jedynie delikatnie wstawiona. Alkohol szumiał jej w głowie i dodawał odwagi. Gdy rano się obudziła postanowiła jak najszybciej zniknąć, jednak, na jej nieszczęście, Jack już nie spał, tylko obserwował ją. Jęknęła cicho, kiedy słońce przedarło się przez żaluzje i rzuciło promienie na jej twarz. Nie miała ochoty na żadne poważne rozmowy, ani wyjaśnienia. Powiedziała jedynie, że musi iść, a jedno spojrzenie na Jacka upewniło ją, że chłopak zrozumiał, co miała na myśli. Nie odetchnął z ulgą, ale nie wyglądał na zrozpaczonego jej zachowaniem, dzięki czemu rudowłosej kamień spadł z serca. Stojąc w korytarzu podziękowała i przeprosiła jednocześnie, na co Jack wyraził nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają. Uśmiechnęła się jedynie na jego słowa i właśnie wtedy to się stało. Z drzwi znajdujących się naprzeciwko wyszedł jej nauczyciel od angielskiego. W samych bokserkach i z potarganymi włosami. Stanął jak wryty na widok dziewczyny i zamrugał kilka razy. Kira była równie zaskoczona, co on, więc czym prędzej wyszła z mieszkania. Chwilę kręciła się po budzącym się do życia Nowym Jorku, a gdy stwierdziła, że rodzice Alex wyszli do pracy, postanowiła z nią porozmawiać. Teraz siedziała na ogromnej pufie pragnąc by jej przyjaciółka przestała mówić tak głośno. Udawała, że słucha wykładu pt. „Sypiaj z kim Ci się podoba, byle nie z braćmi nauczycieli”, a gdy głos czarnowłosej umilkł, podniosła ociężałe powieki. Alex westchnęła cicho i opadła z jękiem na łóżko.
                -Z resztą, ja nie jestem osobą, która może prawić Ci kazania na ten temat – powiedziała już odrobinę ciszej.
                -Właśnie – przytaknęła Kira.
                -Dlatego poproszę Jacoba, żeby Ci przemówił do rozsądku.
                -Co?! – Kira momentalnie się rozbudziła. – Nie, proszę Cię, tylko nic mu nie mów.
                Alex spojrzała na nią podejrzliwie, jednak po chwili zastanowienia zgodziła się. Była naprawdę dobrą przyjaciółką i Kira zawsze mogła z nią porozmawiać, jednak brunetka często nie potrafiła na dłużej skupić się na cudzych sprawach. Pomagała, jednak nie gadała bez sensu, a tylko rzucała jedną celną uwagą i wracała do swoich spraw. Tak było i tym razem. Gdy skończyła krzyczeć na przyjaciółkę wróciła do swojej nocy i opowiadania o tym, jak dobrze bawiła się z Lukasem. Kira często była jej za to wdzięczna, bo mimo iż Alex zauważała, gdy działo się coś złego, wystarczało ją zagadać i jej uwaga już była skierowana w inną stronę.
                Gdy godzinę później Kira zobaczyła na drzwiach windy kartkę z napisem „Nieczynna. Za utrudnienia przepraszamy”, zaklęła głośno. Nie ma co, jedyne o czym marzyła, to przejść osiemnaście pięter. Po schodach. Tak, to był szczyt jej marzeń. Pomyślała, że im szybciej tym lepiej. Przeskakiwała po dwa stopnie, przez co już po chwili znalazła się na 8 piętrze, gdzie spotkała Jacoba z siostrą i kuzynem. Michael zerknął na nią nieprzyjaźnie. Dziewczyna zdziwiła się, ponieważ gdy poprzedniego dnia całą trójką siedzieli w domu Jacoba, blondyn nie wydawał się być uprzedzony do niej. Postanowiła nie zwracać na niego uwagi i zagadnęła przyjaciela o mijający weekend.
                -Wczorajszy dzień spędziłem z Mikiem  - wskazał głową na chłopaka. – Wieczorem siedziałem na ścianie, a dzisiaj wrócili rodzice od dziadków i poprosili, żebym zajął się Niną, więc byliśmy na placu – wytłumaczył i przełożył dziewczynkę na drugie ramię. Nina odwróciła głowę w stronę dziewczyny i uśmiechnęła się uroczo. Kira poczochrała małej krótkie czarne włoski, co spowodowało u niej wybuch śmiechu. Dziewczynka wyjęła oślinione palce z ust i wyciągnęła rączki w stronę rudowłosej. Jacob próbował ją zagadywać, by dziewczyna nie musiała nieść po schodach jego siostry, jednak usta małej wykrzywiły się w podkówkę, a oczy zalśniły łzami. Kira wzięła dziewczynkę na ręce, a na twarz Niny ponownie wstąpił szeroki uśmiech. Wymachiwała nóżkami i rączkami, kopiąc przy tym Michaela.
                -Przepraszam – mruknęła Kira odsuwając się delikatnie w bok. Chłopak zmierzył ją spojrzeniem, jednak się nie odezwał. Jake zauważył to i posłał pytające spojrzenie przyjaciółce, jednak ta tylko wzruszyła obojętnie ramionami.
                -Byłem wczoraj u Ciebie, ale Tim powiedział, że poszłaś na imprezę – powiedział chłopak zerkając na dziewczynę. Kira kiwnęła głową. – Myślałem, że z tym skończyłaś.
                -Och, daj spokój, teraz ty masz zamiar prawić mi kazania? – zapytała kąśliwie.
                -Nie zamierzam prawić Ci kazań, po prostu się martwię.
                -Nic mi nie jest – zapewniła dziewczyna i stanęła przed drzwiami. Postawiła Ninę na ziemi i podniosła głowę na przyjaciela, który przypatrywał jej się z zatroskaniem malującym się na twarzy. Za nim stał z założonymi rękami Michael nonszalancko opierający się o ścianę. Świdrował dziewczynę wrogim spojrzeniem. Rudowłosa z powrotem zerknęła na przyjaciela.
                -Nic mi nie jest – powiedziała raz jeszcze i z cichym trzaskiem drzwi weszła do mieszkania. 

4 komentarze:

  1. UUUU, no to nieźle się skonczyła ta impreza. W sumie, nie wiem, dlaczego ale nie spodziewałam się takiego czegoś po Kirze... wylądowała z Jackiem w łóżku, w sumie, to nawet nie byla taka pijana, a do tego okazało się, że jest to brat nauczyciela. Ale jakby nie było, to sam fakt, iż Jack jest bratem nauczyciela nie ma jakiegoś więszkego zanczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny zabieg udany.Dokładnie o to chodziło, żeby sieę tego po Kirze nie spodziewać. A to, że Jack jest bratem nauczyciela, rzeczywiście nie ma większego znaczenia. Na początku planowałam wcisnąć tu nauczyciela, jednak stwierdziłam, że to byłoby już przegięcie.

      Usuń
  2. Ta zgadzam się z ROSE, ta impra musiała być naprawdę nieezła.
    Świetnie piszesz. Myślę, że tu zostanę, bo nieźle się dzieje.
    Czekam na kolejny rozdział!

    Pozdrawiam i życzę weny!

    Bo "W życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do samego końca" Paulo Coelho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba i z otwartymi ramionami witam nową czytelniczkę ;).

      Usuń