niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 2


                Stała przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Jej oczy były zaczerwienione, a pod nimi malowały się fioletowe cienie. Ze splątanych rudych włosów kapały krople wody mocząc przy tym podłogę. Twarz dziewczyny była chorobliwie blada a usta wykrzywiał grymas bólu i złości. Nienawidziła tego. Kolejny raz musiała się ukrywać.
                Owinęła się grubym, puchowym ręcznikiem i powoli rozczesała włosy. Wyjęła z szafki rzadko używane kosmetyki i ze starannością nakładała je na twarz. Próbowała zamaskować wszystkie niedoskonałości powstałe przez noc. Po skończonym zabiegu była w miarę zadowolona ze swojego wyglądu. Poszła do pokoju, gdzie wygrzebała z kartonów jakieś ciuchy i spakowała torbę. Zerkając na zegarek przeczuwała, że jest już mocno spóźniona i nie myliła się. Nie mając czasu na zrobienie sobie drugiego śniadania wyjęła ostatnie drobniaki na lunch ze słoika stojącego w kuchni i szybkim krokiem wyszła z domu. Zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym przywołała windę. Urządzenie kolejny raz nie reagowało, więc nie zastanawiając się dłużej, zbiegła po schodach. Stojąc przed wieżowcem z trudem łapała oddech, jednak szybko ruszyła w stronę stacji. Na metro zdążyła w ostatnim momencie.
                Wysiadając kilka przystanków dalej postanowiła wejść do mijanej kawiarni po kawę na rozbudzenie. Przy kasie stał znajomy sprzedawca i gdy tylko ujrzał Kirę zaczął przygotowywać jej ulubiony napój. Dziewczyna porozmawiała z nim chwilę, a gdy otrzymała kubek podziękowała i zapłaciwszy wyszła z lokalu. Założyła słuchawki na uszy i niespiesznie szła w stronę szkoły. W momencie, gdy wchodziła do budynku zadzwonił dzwonek oznajmiający początek lekcji. Znalazła swoja salę i usiadła na miejscu obok czasrnowłosej nastolatki. Gdy nauczyciel zaczął prowadzić lekcję starała się skupić i notować, jednak szybko się poddała i rysowała bliżej niezidentyfikowane kształty na okładce zeszytu. Sąsiadka Kiry szybko zorientowała się, że coś jest nie w porządku, dlatego szybko dogoniła ją na przerwie i odciągnęła w kąt korytarza.
                -Co się dzieje? – zapytała jednocześnie związując krótkie czarne włosy w luźny warkocz.
                -Nic – odpowiedziała rudowłosa wbijając wzrok w tablicę ogłoszeń wiszącą naprzeciwko niej.
                -Przede mną się nie ukryjesz, Kira. Widzę, że coś jest nie w porządku.
                -Źle spałam i tyle – odparła wymijająco. Dopiero, gdy nie usłyszała odpowiedzi spojrzała na przyjaciółkę. Widząc jej minę skrzywdzonej pięciolatki westchnęła cicho. – Alex, daj mi trochę czasu. Gdy będę potrzebowała się komuś zwierzyć, obiecuję, że to ty będziesz tą osobą, ale na razie muszę uporać się z tym sama. - Kira patrzyła na brunetkę i obserwowała jak jej mimika powoli się zmienia. W końcu dziewczyna zgodziła się kiwnięciem głowy i obie ruszyły na następną lekcję.
                Rudowłosa z każdą kolejną godziną czuła się coraz gorzej. Pragnęła wrócić do domu i zaszyć się w sowim pokoju, jednak wiedziała, że najlepiej będzie to przetrwać nie poddając się nagłemu przypływowi melancholii. Na przerwie obiadowej zamiast iść z przyjaciółmi postanowiła wyjść przed budynek szkoły, by odetchnąć świeżym powietrzem i zaczerpnąć niewielu już promieni słońca. Siedziała na schodach wystawiając twarz w jego stronę i po pewnym czasie uznała, że czuje się zdecydowanie lepiej, dlatego gdy nadeszły chmury, zapowiadające pogorszenie pogody szybko się zebrała i poszła na stołówkę. Kupiła jabłko i butelkę wody, po czym usiadła wśród przyjaciół i rozejrzała się po pomieszczeniu. Natrafiła wzrokiem na dwóch chłopaków siedzących w samym końcu sali. Jednym z nich był szatyn, z który utrzymywała dosyć dobry kontakt codzienny. Natomiast drugiego z chłopaków widziała pierwszy raz w życiu. Był to mocno opalony blondyn, które siedział z założonymi rękami i wędrował obojętnym wzrokiem po uczniach. Kolega próbował wciągnąć go w rozmowę, jednak ten tylko ledwo zauważalnie kiwał głową lub wzruszał ramionami.
                -Kto to jest? Ten siedzący z Jakiem? – zapytała Kira czarnowłosą nie spuszczając oczu z chłopaka. Alex powędrowała za wzrokiem przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie.
                -Michael. Podobno wyrzucili go z poprzedniej szkoły. Krążą plotki, że jest kuzynem Jacoba. Dobry jest, prawda? Może dzięki temu, że się przyjaźnisz z Jakiem będziesz mogła się do niego dobrać – powiedziała Alex prawie wybuchając przy tym śmiechem.
                -Przestań – odparła ruda szturchając przyjaciółkę lekko w ramię.   
                -Nikt Cię namawiać nie będzie, ale jest dużo chętnych na niego, więc radzę Ci się dobrze zastanowić. Kurczę, ja chętnie bym się za niego wzięła.
                -Czemu mnie to nie dziwi – mruknęła. Alex włączyła się w dyskusję z przyjaciółmi, a dziewczyna wciąż obserwowała Michaela. Nie wyglądał na typowego nowojorskiego nastolatka. Przypominał raczej kogoś przez długi czas mieszkającego w Miami, lub innym tego typu mieście. Jego wzrok prześlizgiwał się po kolejnych osobach, nie zatrzymując na nikim na dłużej. Jego całkiem obojętna postawa drażniła nauczycieli, którzy rzucali mu wrogie spojrzenia ze swojego miejsca w drugim końcu stołówki, jednak on wydawał się w ogóle nie zwracać na nich uwagi.  
Po kilku minutach wzrok chłopaka padł na rudowłosą, dlatego szybko odwróciła głowę i schowała twarz za włosami, aby ukryć występujący na policzki delikatny rumieniec. Pierwszy raz odetchnęła z ulgą usłyszawszy dzwonek na lekcje. Wrzuciła nietknięte jedzenie do torby i szybko powędrowała do swojej klasy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz