Stała przed lustrem
przyglądając się swojemu odbiciu. Jej oczy były zaczerwienione, a pod nimi
malowały się fioletowe cienie. Ze splątanych rudych włosów kapały krople wody
mocząc przy tym podłogę. Twarz dziewczyny była chorobliwie blada a usta
wykrzywiał grymas bólu i złości. Nienawidziła tego. Kolejny raz musiała się
ukrywać.
Owinęła się grubym,
puchowym ręcznikiem i powoli rozczesała włosy. Wyjęła z szafki rzadko używane
kosmetyki i ze starannością nakładała je na twarz. Próbowała zamaskować
wszystkie niedoskonałości powstałe przez noc. Po skończonym zabiegu była w
miarę zadowolona ze swojego wyglądu. Poszła do pokoju, gdzie wygrzebała z
kartonów jakieś ciuchy i spakowała torbę. Zerkając na zegarek przeczuwała, że
jest już mocno spóźniona i nie myliła się. Nie mając czasu na zrobienie sobie
drugiego śniadania wyjęła ostatnie drobniaki na lunch ze słoika stojącego w
kuchni i szybkim krokiem wyszła z domu. Zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym
przywołała windę. Urządzenie kolejny raz nie reagowało, więc nie zastanawiając
się dłużej, zbiegła po schodach. Stojąc przed wieżowcem z trudem łapała oddech,
jednak szybko ruszyła w stronę stacji. Na metro zdążyła w ostatnim momencie.
Wysiadając kilka
przystanków dalej postanowiła wejść do mijanej kawiarni po kawę na rozbudzenie.
Przy kasie stał znajomy sprzedawca i gdy tylko ujrzał Kirę zaczął przygotowywać
jej ulubiony napój. Dziewczyna porozmawiała z nim chwilę, a gdy otrzymała kubek
podziękowała i zapłaciwszy wyszła z lokalu. Założyła słuchawki na uszy i
niespiesznie szła w stronę szkoły. W momencie, gdy wchodziła do budynku
zadzwonił dzwonek oznajmiający początek lekcji. Znalazła swoja salę i usiadła
na miejscu obok czasrnowłosej nastolatki. Gdy nauczyciel zaczął prowadzić
lekcję starała się skupić i notować, jednak szybko się poddała i rysowała
bliżej niezidentyfikowane kształty na okładce zeszytu. Sąsiadka Kiry szybko
zorientowała się, że coś jest nie w porządku, dlatego szybko dogoniła ją na
przerwie i odciągnęła w kąt korytarza.
-Co się dzieje? – zapytała
jednocześnie związując krótkie czarne włosy w luźny warkocz.
-Nic – odpowiedziała
rudowłosa wbijając wzrok w tablicę ogłoszeń wiszącą naprzeciwko niej.
-Przede mną się nie
ukryjesz, Kira. Widzę, że coś jest nie w porządku.
-Źle spałam i tyle –
odparła wymijająco. Dopiero, gdy nie usłyszała odpowiedzi spojrzała na
przyjaciółkę. Widząc jej minę skrzywdzonej pięciolatki westchnęła cicho. –
Alex, daj mi trochę czasu. Gdy będę potrzebowała się komuś zwierzyć, obiecuję, że
to ty będziesz tą osobą, ale na razie muszę uporać się z tym sama. - Kira
patrzyła na brunetkę i obserwowała jak jej mimika powoli się zmienia. W końcu
dziewczyna zgodziła się kiwnięciem głowy i obie ruszyły na następną lekcję.
Rudowłosa z każdą
kolejną godziną czuła się coraz gorzej. Pragnęła wrócić do domu i zaszyć się w
sowim pokoju, jednak wiedziała, że najlepiej będzie to przetrwać nie poddając
się nagłemu przypływowi melancholii. Na przerwie obiadowej zamiast iść z
przyjaciółmi postanowiła wyjść przed budynek szkoły, by odetchnąć świeżym
powietrzem i zaczerpnąć niewielu już promieni słońca. Siedziała na schodach
wystawiając twarz w jego stronę i po pewnym czasie uznała, że czuje się
zdecydowanie lepiej, dlatego gdy nadeszły chmury, zapowiadające pogorszenie
pogody szybko się zebrała i poszła na stołówkę. Kupiła jabłko i butelkę wody,
po czym usiadła wśród przyjaciół i rozejrzała się po pomieszczeniu. Natrafiła
wzrokiem na dwóch chłopaków siedzących w samym końcu sali. Jednym z nich był
szatyn, z który utrzymywała dosyć dobry kontakt codzienny. Natomiast drugiego z
chłopaków widziała pierwszy raz w życiu. Był to mocno opalony blondyn, które
siedział z założonymi rękami i wędrował obojętnym wzrokiem po uczniach. Kolega
próbował wciągnąć go w rozmowę, jednak ten tylko ledwo zauważalnie kiwał głową
lub wzruszał ramionami.
-Kto to jest? Ten
siedzący z Jakiem? – zapytała Kira czarnowłosą nie spuszczając oczu z chłopaka.
Alex powędrowała za wzrokiem przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie.
-Michael. Podobno
wyrzucili go z poprzedniej szkoły. Krążą plotki, że jest kuzynem Jacoba. Dobry
jest, prawda? Może dzięki temu, że się przyjaźnisz z Jakiem będziesz mogła się
do niego dobrać – powiedziała Alex prawie wybuchając przy tym śmiechem.
-Przestań – odparła
ruda szturchając przyjaciółkę lekko w ramię.
-Nikt Cię namawiać nie
będzie, ale jest dużo chętnych na niego, więc radzę Ci się dobrze zastanowić.
Kurczę, ja chętnie bym się za niego
wzięła.
-Czemu mnie to nie
dziwi – mruknęła. Alex włączyła się w dyskusję z przyjaciółmi, a dziewczyna
wciąż obserwowała Michaela. Nie wyglądał na typowego nowojorskiego nastolatka.
Przypominał raczej kogoś przez długi czas mieszkającego w Miami, lub innym tego
typu mieście. Jego wzrok prześlizgiwał się po kolejnych osobach, nie
zatrzymując na nikim na dłużej. Jego całkiem obojętna postawa drażniła
nauczycieli, którzy rzucali mu wrogie spojrzenia ze swojego miejsca w drugim końcu
stołówki, jednak on wydawał się w ogóle nie zwracać na nich uwagi.
Po kilku minutach wzrok chłopaka padł na
rudowłosą, dlatego szybko odwróciła głowę i schowała twarz za włosami, aby
ukryć występujący na policzki delikatny rumieniec. Pierwszy raz odetchnęła z
ulgą usłyszawszy dzwonek na lekcje. Wrzuciła nietknięte jedzenie do torby i
szybko powędrowała do swojej klasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz